sobota, 18 października 2008

Artykuł pt. Sztuka na kółkach, słowem – Wheel Art

Sztuka na kółkach, słowem – Wheel Art

„Wheel Art to nie wielkie idee i wspaniałe pomysły, lecz ludzie, którzy je tworzą” – zazwyczaj pisze do nas w listach nasz koordynator. Gdy pierwszy raz spotkaliśmy się, aby wspólnie obmyślić plan działania, większość z nas odnosiła wrażenie, że bujamy w obłokach. Przed nami stały trudne zadania i wiele przeszkód do pokonania… teraz, gdy już przebyliśmy całą drogę od pomysłu do zakończenia projektu, możemy z ręką na sercu powiedzieć chórem: było warto!

Skąd wziął się pomysł?

Pierwsza iskierka pojawiła się latem podczas wakacji 2004, gdy ci z nas, którzy nie wyjechali na dalekie wojaże, zdani byli na to, co oferowało rodzime miasto. Nasz Wrocław, mekka niemieckich wycieczek, piękny i – wydawać by się mogło – pełen atrakcji, niestety nie zaspakajał naszych potrzeb kulturalnych. Większość wydarzeń była dla nas albo za droga, albo po prostu nieciekawa. Wówczas Rafał, jak się później miało okazać – człowiek kluczowy dla naszego projektu, zaczął się zastanawiać: a dlaczego by nie zrobić czegoś samemu? 

Zamysł był prosty: stworzyć rodzaj działalności kulturalnej, który byłby absorbujący nie tylko dla nas samych, lecz również dla ludzi mniej zainteresowanych sztuką w jej tradycyjnym znaczeniu. Nasza praca opierałaby się głównie na organizowaniu różnorodnych eventów kulturalnych: niekonwencjonalnych wystaw, pokazów mody, warsztatów, dyskusji, pokazów filmów, happeningów, koncertów… Grona współpracowników nie trzeba było długo szukać. W skład pierwotnego zespołu Wheel Artu wchodziło dwanaście osób: znajomi z jednej klasy licealnej oraz ich przyjaciele, wszyscy połączeni wspólną pasją – sztuką w jej jak najszerszym rozumieniu.

Trudy organizacji

Pomysłów sto, środków – brak. Nieustanne burze mózgów, częste spotkania, milion papierów. Aby to wszystko ogarnąć, potrzebny był podział ról. Najłatwiej było wybrać koordynatora – jednogłośnie został nim Rafał. Gorzej z resztą – przede wszystkim trudno było nam określić, jakimi kryteriami powinniśmy się kierować i na jakie kategorie podzielić naszą przyszłą działalność. Chcieliśmy przeprowadzić kilkadziesiąt akcji kulturalnych, lecz nie potrafiliśmy jednoznacznie określić zakresu obowiązków każdego z nas. Wstępnie dokonaliśmy wyboru na podstawie naszych zainteresowań – każdy miał być odpowiedzialny za rodzaj sztuki, który był mu najbliższy. Taki podział okazał się jednak chybiony. Jak się później okazało, trzeba było przede wszystkim wyłonić funkcje takie jak skarbnik, osoba odpowiedzialna za kontakty z innymi organizacjami itp.

Najtrudniejszą i najbardziej pracochłonną częścią okazało się jednak pisanie projektu do programu Młodzież. Gdy udało nam się zakończyć ten etap, odetchnęliśmy z ulgą. Teraz pozostało nam już tylko czekać na efekty. W grudniu dowiedzieliśmy się, że nasz projekt został zatwierdzony przez program Młodzież, co oznaczało, że czas zabrać się do roboty!

Nasz nowy dom

Siedzibą Wheel Artu stał się Dom Edyty Stein, dzięki porozumieniu z Towarzystwem Edyty Stein, które zgodziło się nam udostępnić swoje pomieszczenia. Współpraca okazała się owocna, gdyż wkrótce dołączyli do nas dwaj wolontariusze z Domu Edyty Stein – Tim z Holandii i Tom z Niemiec. 

Do działania przystąpiliśmy niemal natychmiast po ogłoszeniu przez program Młodzież wyników. Już 19 grudnia miała miejsce pierwsza akcja – była to aukcja charytatywna na rzecz Domu Matek Samotnie Wychowujących Dzieci. Kolejną była próba pobicia rekordu na najdłuższy łańcuch świata, w której wzięły udział dzieci z tejże placówki. To była jednak tylko rozgrzewka przed akcjami o charakterze nieco bardziej zgodnym z naszą docelową ideą…

Akcja za akcją

Pierwszą akcją „z prawdziwego zdarzenia” była dyskusja pod tytułem „Media w świecie wartości”, w której udział wzięły tak uhonorowane głowy, jak prof. Jan Miodek, prof. Stefan Bednarek czy ks. dr Marek Lis. Cieszyła się ona dużym zainteresowaniem młodzieży, co tylko motywowało nas do dokładania jeszcze większych starań przy następnych działaniach. Później akcje poszły jak lawina, w czym nie przeszkodziła nam nawet nasza matura.

Tuż przed świętami zorganizowaliśmy pisankowy happening we wrocławskim Rynku. Następnym eventem było już oficjalne otwarcie działalności Grupy Wheel Art, na którym można było podziwiać kreacje autorstwa studentki ASP oraz posłuchać zespołu SevenDays. Tego dnia Dom Edyty Stein wypełnił się ludźmi po brzegi, a my pękaliśmy z dumy.

Kolejne wydarzenia często łączyły ze sobą kilka pokazów i wystaw na raz, tak aby jednego wieczoru nie zabrakło atrakcji. Odbyło się kilka wystaw fotograficznych, instalacji artystycznych, pokazów mody i filmów, którym często towarzyszyła muzyka na żywo. W tym czasie zauważyliśmy, iż posiadamy stałe grono sympatyków, które choć dosyć wąskie - pozostaje nam wierne do dziś. Nawiązaliśmy także kontakt ze strefą Gutenberga organizującą Bliskie Spotkania Trzeciego Stopnia – dyskusje z udziałem ekspertów na ważkie tematy dzisiejszych czasów. 

Wakacje, z przyczyn oczywistych, stanowiły okres pewnego zawieszenia, co nie znaczy że ci, którzy pozostali latem w mieście, próżnowali. Po wakacjach uruchomiliśmy cykl stałych wydarzeń, jakimi były wieczory filmowe oraz spotkania z teatrem. W listopadzie odbyły się również warsztaty RPG. Nasi koledzy zadbali także, aby o Wheel Arcie było głośno poza Wrocławiem i zaprezentowali nasz projekt w Gimnazjum w Serbii pod Głogowem.

Wheel Art, epilog

Przez 10 miesięcy wytężonej pracy odkryliśmy, czym jest prawdziwe, namacalne obcowanie ze sztuką. Poznaliśmy się także od nieco innej strony i zrozumieliśmy, jak ważnym elementem każdego projektu jest współpraca i dobra organizacja. Tego czasami nam brakowało. W międzyczasie ekipa Wheel Artu uległa modyfikacji, poprzez konflikty niektóre osoby odeszły, przyjęliśmy też wielu nowych członków. Od początku naszym założeniem było otwarcie na pomysły i ludzi z zewnątrz i to nam się udało. Niestety nie udało nam się dotrzeć do szerszego grona odbiorców, choć mogłyby temu przeczyć niezwykle miłe e-maile, jakie otrzymaliśmy od ludzi z zagranicy i innych miast. Okazało się, że taka działalność jak nasza jest jednak potrzebna. Cieszy nas fakt, że chcą ją uprawiać coraz młodsi i bardziej kreatywni ludzie. Przypomnę raz jeszcze słowa Rafała: „Wheel Art to nie piękne idee i wspaniałe pomysły, lecz ludzie, którzy je tworzą”.
Julia Słonina

Brak komentarzy: