Eurotrip – Przemyśl ’06
„Śladami niezłej jeby”
Etap I
Pociąg
Wsiedli we Wrocławiu. Do Krakowa jechałem już odpowiednio zaprawiony; właśnie sobie z marynarzem uciąłem drzemkę a tu w przedział mój – służbowy notabene – wchodzą oni. Młodzi, grzeczni, rozczochrani, ale mili. Ja kocham młodzież. Tośmy szybko wspólny język odnaleźli. Chyba się im podobało to co mówię, bo wyciągnęli dyktafon jakiś mały ze światełkiem i w te pędy mnie nagrywać! Ale mnie to nie przeszkadzało! Do Przemyśla mówili że jadą, na eurotrip czy tam coś podobnego. Panie Kaziu, panie Kaziu – co chwila zaczepiali; mądra ta dzisiejsza młodzież, dlatego tak ją szanuję! U mnie w urzędzie takich trzeba. I dziewczyny ładne. Tam w starostwie też taką mam jedną, bardzo zdolna! Zmęczeni byli to i spać poszli częściowo, ale zaraz się okazało, że tam więcej ich jest w składzie. Przychodzili pojedynczo się przywitać, coś z bagażu wziąć. Jeden mówił, że między wagonami sobie stoją i się bawią mocno dość, że tu nie spać ale zwiedzać trzeba i że niezła jakaś jeba… Radośni ludzie, pogodni i towarzystwa dotrzymać umieją. To o polityce zagają, to spytają jakiej muzyki słuchać lubię… A ja lubię ich muzykę, techno bardzo a najbardziej z techna to te disco, polo, mniejsza o to. Już nad ranem zajechał pociąg do Krakowa, pożegnali się uprzejmie, pomyślności wszelkiej pożyczyli i nawzajem, no i pojechali dalej…
Etap II
Hotelik cz. 1
Zaczęło się od tego, że młoda dziewczyna zadzwoniła kilka dni temu prosząc o rezerwację miejsc w naszym schronisku na około 15 osób. Zjawili się tamtej soboty koło 11 godziny, było ich czternaścioro, ale jeszcze jedna dziewczyna miała dojechać po południu. Zdecydowali się wziąć największy pokój 18sto-osobowy. Wyraźnie się ucieszyli z tej perspektywy. Wyglądali na 20-21 lat. Sprawiali wrażenie podekscytowanych i pełnych energii. Nie mówili po co przyjechali, chyba chcieli się po prostu dobrze tutaj pobawić. Ubrani kolorowo, ale inaczej niż nasza młodzież. Była to dość głośna grupa, lecz spokojna. Nie narzekali na turystyczne warunki zakwaterowania. Szybko się rozgościli, część wyszła do miasta i zaraz wróciła z zakupami, inni nie chcąc czekać na ciepłą wodę do wieczora orzeźwiali się pod prysznicem, za chwilę następni gdzieś poszli, pewnie zgłodnieli po podróży. Strasznie ruchliwi. Mieli ze sobą jakieś małe szpadle, może ze szkoły ogrodniczej albo wojskowi? W końcu koło 17 w dwóch grupach jedna po drugiej wyszli ze schroniska. Pierwsi wzięli mapę…
Etap III
Pałac
Żeśmy se ćwiczyli jak do łikend, nie, te nasze kapułery na pałacu, no i patrze idą. Ze siedem czy osiem typa. Przyszli i się gapią. Turyści jacyś bo se zdjęcia robili, nie. Ale łebki jakieś, gównażeria. Poszli za bramę obczajać dziedziniec a tam jeszcze inni turyści, stare pryki byli. Taaa, zamiast na kamienie to na nasze wygibasy się lampili. Cyna była widać niezła, nie. Pokazalimy co to nie my. I zara reszta ich ziomali przyszła, coś tam knuli z mapą kuna i karteczki jakieś mieli, nie. Poszukiwacze skarbów, he he. Odcedzili foty i się znowu rozdzielili. Chłopaki się śmiali, że się burakom busola pierdykła. Mieliśmy ich potem nastukać na mieście, nie, ale u łysego się chawira zwolniła, wiec spoko loko, luz i spontan…
Etap IV
Centrum
Od razu było widać, że obcy. Kręcili się po starówce, jakby czegoś szukali. Jedni weszli do kościoła inni stali pod nim i się naradzali ochoczo. Stary Jambroży podsłuchał, że coś po serbsku próbowali, bo za młodu bywał tu i tam to się zna. Drudzy łobuzy alarm włączyli u św. Anny, Piekarzowa mówiła, że wiali stamtąd gdzie raki zimują a potem jeszcze w bramę przy Zamkowej weszli, czort wie co tam łapserdaki zmajstrowali! Michalikowa, ta co sklep ma ze spożywką przy Rzeszowskiej, gadała że była u niej wtedy jedna z nich - młoda dziewczyna, ładna taka, zadbana, od razu poznała że nie stąd i że przed sklepem ją dopadli! Łup ją o ziemię i dawaj jeden na drugiego na niej się kładą! Bój się Boga! Drze się dziewczę w niebogłosy a ci się śmieją i krzyczą, że kanapkę robią i jedna jeszcze kameruje! Toż to skaranie boskie! Już miała po policję wołać, ale patrzy a jak z niej wstali to nic! Trochę kuśtykała, ale poszła dalej z nimi jakby nigdy nic, uśmiechnięta! Dzicz, normalnie dzicz! Haliszak co lodziarnie prowadzi, też gadał w gospodzie chłopom, że obcych miał w lokalu. Ale spokojniejsi tacy, chwalili sobie lody haliszakowe podobno. Dzwonili co chwila gdzieś i się okazało, że Jambroży dziadyga jeszcze słuch ma dobry, bo dowiadywali się z serbskiego słowa, coś jakiś epileptyk z pucharem… Ta łobuzeria zaszła potem do Wyrwigrosza. Widocznie głód odebrał im ochotę do wybryków, bo Jadzia miała dyżur tam wtedy i na kółku opowiadała, że wcale grzeczna i ułożona młodzież. I języki znali, nawet Krzyżak jakiś był z nimi. Zjedli, zapłacili, fakturkę wzięli i tyle ich było widać…
Etap V
Hotelik cz. 2
Pojawiali się jeszcze pod wieczór kilka razy, zakupy przytaszczyli, magnetofon potem wzięli, pudełko jakieś ozdobne i te szpadelki. Na dworze ciemno a oni coś kopać poszli?! Wtedy to w ogóle zgłupiałam, ale nic. Ja tam się w gości sprawy nie wtrącam. Byle ład był w miarę. Tylko raz po raz jakieś krzyki w pokoju: hała juła czy inne zaklęcia, ale ogólnie to przyzwoicie. Czekałam tylko jak wrócą w nocy…
Etap VI
Grodzka 1
Najpierw zadzwonił ten chłopak, co to latem był u nas ze znajomymi, i pytał o której otwieramy i czy mogą wpaść w kilkanaście osób. Ucieszyłem się, że upodobali sobie mój lokal i z tak daleka przyjechali. Mocna ekipa, szacunek. Jak się zjawili od razu poznałem te czwórkę z września, szybciorem przedstawili pozostałych. Byłem pod wrażeniem. Pozazdrościć takiego towarzystwa, bawili się świetnie, już dawno nie było u mnie tak wesoło jak wtedy. Non stop przy barze rozmowy i zagajania: Isior to, Isior tamto. Zainteresowani, kulturalni, spontaniczni. Opowiadali, że są na eurotripie i skarb będą zakopywać. Niesamowita historia! W życiu nie słyszałem o podobnym pomyśle, a żeby go jeszcze zrealizować to trzeba mieć szaleńca w duszy i magistra w głowie. Oni to mieli. Zajęli największą lożę rozgaszczając się w najlepsze. I wtedy pojawił się Marian…
Etap VII
Skarb
Jak to zwykle przy sobocie z wieczora wpadłem do Isiora po lekarstwo a że zimnica na zewnątrz straszna to się i ogrzać chciałem i odsapnąć. Tłoczno jakoś było tam jak nigdy, młodzieżowców pełno. Stałem sobie za barem blisko drzwi żeby nikomu nie wadzić i patrzałem co to za nowe twarze na horyzoncie. Nie minęło dwa kwadranse jak Isior rzucił do dwóch takich rozczochranych w okularach, że ja też z Wrocławia jestem i się zaczęło – a już myślałem, że sczeznę z nudów. Bo ja z Krzyków, przywiało mnie tam ze wschodu jak się wojna kończyła. Z mamuśką pociągiem przez Katowice w takim ścisku jak rany julek. Potem w Enerdowie robiłem, rękodzieła. Artycha ze mnie! Świecidełka takie, gwizdki, bibeloty – ludzie to bierą! Europę żem widział a potem wróciłem. W krasnoludkach byłem za jaruzela, kominy malowałem, wysokości się nie boję. Bo góry kocham, teraz tutaj mam papiery przewodnika i Sudety też znam, takie miejsca gdzie stonka nie zagląda! Kryształy tam jak chwasty na ugorze a widoki, ua! Pytam się ich, kiedy marzannę ostatnio topili – nawet nie pamiętają! A ja co roku nad Sanem pokaz taki robię, że ludziom szczeny opadają! Mamy kamienicę w Przemyślu gdzie się organizujemy, pracownia, spanie, wszystko co do życia potrzebne. Takie nasze biuro, hehe. Zaprosiłem ich, adres dałem i telefon, ale nie przyszli. Szkoda. Mówili, że mało czasu tu mają i następnym razem jak będą na dłużej to na pewno się odezwą. Tymczasem powiadają o skarbie. Chcieli zakopać w okolicy pamiątkę dla przyszłości, a ja znam ten teren jak mało kto! Zaskoczyli mnie młokosy. Saperki i skrzynie mieli przy sobie, więc poganiam, bo od razu wyczułem pozytywnie pokręcony motyw. Dawaj na zamczysko! Oni do mnie per pan, a ja Marian mam na imię a nie Pan - im gadam. Tośmy koło dwudziestej wyruszyli na kopanie skarbu. Ja na przedzie z jednym z nich, opowiadam co ciekawsze historyjki a reszta z tyłu wygibasy przez środek ulicy czaruje! Muzykę z grajka puścili i tańcują, aj gdybym miał brodę mniejszą i sił więcej tobym z nimi poskakał! Tym sposobem zatargałem ich z trzy kilometry, aż do źródełka. Nieco powyżej, między dwoma drzewami, zaczęlimy dziurę wiercić. Mimo mroku z pół metra tego było, bach skrzynkę do środka, potrzaskali zdjęcia, zakopali. Ciekawym czy który za 50 lat będzie pamiętał gdzie wtedy saperką machał. Jakeśmy wracali to chciałem pokazać im jeszcze kilka osobliwości, ale zmęczeni już wyraźnie tym szaleństwem na Grodzką prowadzić prosili. Biesiadzili na całego a i mnie towarzystwa dotrzymali do samego końca. Po północy raz po raz wstawali, żegnali się i znikali za drzwiami…
Etap VIII
Hotelik cz. 3
Schodzili się do 1-2 w nocy. Bez awantur. Co bardziej zmęczeni szybko posnęli, pozostali jeszcze gadali. Tylko dwóch ostatnich jak przyszło, krzyczeli coś o sankach jakiś, że w bramie byli i uciekali truchtem. Już mnie to nie dziwiło. Kiedy ucichło wiedziałam, że do rana nic się nie wydarzy. I owszem. Wstali wcześnie, polecieli po świeże bułki. Chyba się na pociąg spieszyli, wynieśli śmieci, oddali klucze i tyle ich widziałam. To jednak ogrodnicy byli, bo widać że w doniczkach grzebali…
Etap IX
Pociąg
Wchodzę na peron a tam muzyka jakaś leci, fajna taka, skoczna. Myślę sobie, dyskoteka? Ale nie, bo przecież południe. Wychyleni za okno młodzi z radiem się kiwają do rytmu, też chciałam bioderkiem przytupnąć a tu torby ciężkie miałam i pociąg zaraz odjeżdżał. Koleżanka poleciała zająć przedział a ja jeszcze chwilę posłuchałam jak się teraz młodzież bawi. Potem jak na korytarzu już stałam jeden młodzieniec od nich zdjęcia mi robił, znaczy udawał że koledze, ale ja to się przechytrzyć nie dałam! Pewnie mu się fryzurka moja spodobała, hihi. Wreszcie się ośmielił i wszedł do przedziału jak z Jadzią bagaże na półki stawiałam. Okazało się, że to student fotografiki był z Wrocławia i ma prace odrobić na temat ludzi w PKP. Bardzo miły dżentelmen. Pozowałam mu jak prawdziwa modelka! Kiedy pociąg ruszył razem z przyjaciółmi głośno żegnali się z dziewczyną, która została na peronie. Chyba byli u niej w Przemyślu w gościach...
Wypowiedzieli się w porządku chronologicznym:
• pan Kaziu
• pani ze schroniska
• dresiarz-gimnastyk
• babcia moherowa
• barman Isior
• Marian
• papuga
„Śladami niezłej jeby” podążali:
• Zie-zie
• Juszczenko
• Gosia
• Kozi
• Werka
• Solas
• Damian
• Jarek
• Krzyżak
• Pafcio
• Pancer
• Pacior
• Tymiak
• Łuksex
• brat Łuksexa
sobota, 18 października 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz